piątek, 16 maja 2014

Rozdział 2

Weszliśmy do środka, a tak dokładniej do salonu. Ale..... zajebisty. Nagle przed oczami zobaczyłam czwórkę chłopaków z pistoletami na wodę. Co za dzieci. Jak mnie zobaczyli przestali i podeszli.
-To jest moja siostra Lucy, a to są....
-Nie interesuje mnie to. Pokażesz mi gdzie będzie mój pokój?-przerwałam mu, bo nie mam zamiaru się z nimi przyjaźnić.
-Jasne-powiedział brunet
Weszliśmy po schodach do góry zostawiając tamtych debili z dziwnymi wyrazami twarzy. Louis otwarł przede mną drzwi i zobaczyłam mój pokój.
-To tu-powiedział i wyszedł 
Obejrzałam cały pokój który miał trzy drzwi. Jedne wejściowe a tamte. Otwarłam pierwsze gdzie była łazienka. Na szczęście były tylko jedne drzwi co oznacza że mam własną łazienkę. Następne drzwi były do garderoby.
Gdy skończyłam oglądać te trzy pomieszczenia położyłam się na łóżku i zasnęłam.
                                       *Perspektywa Louisa*
-Nie mówiłeś że jest taka..... nie wiem jak to opisać-powiedział Liam
-Wredna?-zapytał loczek
-Odpierdol się od niej.-powiedziałem.-Wiem że jest wredna ale to moja siostra. Kiedyś taka nie była to przeze mnie się zmieniła.-dodałem
-Louis wszystko będzie dobrze. Pogodzicie się, pomożemy ci.-powiedział Zayn.
-Dzięki-powiedziałem
Sam obwiniam siebie, że się do niej nie odzywałem. Zapomniałem? Nie, po prostu ta kariera. Tak, wiem że to nie jest żadne wytłumaczenie, ale innego nie ma.

                                          *Następny dzień*
 *Perspektywa Lucy*
Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Była 8.00. Czemu tak wcześnie wstałam? Poszłam do walizki, rozpakowałam ją i ubrałam to:
                                             
Włożyłam telefon do kieszeni i poszłam na dół. Wszyscy siedzieli w kuchni i coś jedli. Spojrzałam w ich stronę i poszłam usiąść na kanapie w salonie. W jednej sekundzie z mojej lewej usiadł Louis, z z prawej pozostała czwórka.
-To co dzisiaj robisz?-zapytał mój brat
-Obstawiam że to co w Polsce-powiedziałam 
-Czyli?-zapytał jeden z nich
-Idę na imprezę, pije, pale, ćpam i tak dalej-powiedziałam tak gdyby nigdy nic. Ich miny bezcenne.
-Ty mówisz serio?-zapytał Louis
-W 100% braciszku-powiedziałam 
-Ty robisz te wszystkie rzeczy?-zapytał znów
-Od czterech lat.-rzekłam
-Przeze mnie?-zapytał. Nie myślałam że się domyśli
-Bingo.
-Dobra koniec tego tematu. Ten blondyn obok ciebie to Niall. Dalej jest Zayn-wskazał na chłopaka o brązowych oczach - Harry -pokazał na tego w loczkach - i Liam - pokazał to chłopaka z krótko obciętymi włosami.
-Super i w związku z tym co?-zapytałam
-Chciałem żebyś wiedziała.-powiedział
-Dobra Polska to zacofany kraj, ale nawet u nas są wasze debilne twarze na plakatach, albo w telewizji.-powiedziałam 
-Mamy dla ciebie prezent-powiedział blondyn i wyciągnął z rąk pudełeczko.
-Otwórz-powiedział Liam
Otwarłam i zobaczyłam futerał na telefon z flagą Wielkiej Brytanii.
-Po co mi to?-zapytałam, powstrzymując śmiech. Ich miny zrzedły - Przynajmniej oryginalny prezent-dodałam, a na ich twarzach pojawiły się, jak dla mnie, ohydne uśmiechy.
-Zaprzyjaźnij się z nami-powiedział blondyn, a ja nie wytrzymałam i śmiałam się na cały dom.
-Chyba was coś pojebało.Ja.Was.Nienawidzę. Nigdy nie będę waszą przyjaciółką. Rozumiecie? Czy to waszych małych mózgów to nie dociera?
Nie czekając na ich odpowiedź wzięłam z lodówki surową marchewkę, współna cecha moja i Louisa lubimy marchewki i poszłam na swojego pokoju.
Za mocno ich potraktowałaś. Zrobili ci coś? Nie.
Pieprzona podświadomość. Oni mi nic nie zrobili i dawna Lucy była by ich przyjaciółeczką, ale to będzie koszmarem.
___________________________________________
Czytasz=komentujesz
Jak się podoba?
Następny dodam chyba jutro;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz